top of page

Karmiony wolnością, bóg jest czystą miłością.

Jednak i ten dzban się w końcu przeleje,
A wówczas w około szatan poszaleje.
Zjawi się, gdy dno w dzbanie się pojawi,
I w tych okolicznościach rozsieje nienawiść po kościach,
A nie jak w przypadku przelania, kuszeniem do nie swego brania.

Szczęściem w nieszczęściu bóg-szatan jest tylko słowem,
Ludzki umysł, raz jego chlebem, a raz grobem.
Nieszczęściem w szczęściu to nie od słowa się zaczęło,
Tym bardziej wielkim wybuchem nic z niczego się nie poczęło.

Swego początku nicość mieć przecież nie mogła,
Królowa nieśmiertelności, oś czasu, naszą wyobraźnię zbyt wzmogła.
Być może w połowie, a może w swym głębokim początku,
Do tańca ruch zaprosiła, który z czasem doprowadził do wrzątku.
Dla Niej to przecież było bez większego znaczenia,
Kiedy wyszliśmy, a kiedy wrócimy do cienia.
Wróćmy jednak do początku, by nie zgubić wątku.

Najpierw powoli, ze ślimaczą prędkością,
Drgnęła gdzieś nicość z niezauważalną śmiałością.
Ruch ten powtarzać zaczęli sąsiedzi, 
Nikt na pierwotnym miejscu już nie siedzi.
Jedni w rytm tańczą nie wadząc nikomu,
Inni się rozpychają, byle z dala od domu.
To właśnie tym drugim jasność dzisiaj zawdzięczamy,
Dzięki drganiom pierwszych masę wyczuwamy.
O przestrzeń będą się szmat czasu sprzeczać,
Aż jedno drugiemu zacznie zaprzeczać.
Kształt bez jasności będzie niewidoczny w ciemności,
Światło na nic nie napotykając, zniknie jak uciekający w las zając.
Na szczęście czas również i te harce zniesie,
Poświęcając kolejny swój odstęp, zgodę wariatom przyniesie.
Efekt porozumienia będzie już nam dobrze znany,
Galaktyki, gwiazdy i inne ciała niebieskie, których ogrom wokół mamy.

Cóż się dalej z tym wszystkim stanie? To ciekawe pytanie.
Jednak co by się nie działo, to niewiele Naszej Królowej będzie ubywało.
Dlatego nie warto tracić Jej na spory i inne błahostki,
Bo porcelanowa moralność nigdy nie wzleci wyżej niż autora kostki.
Można się położyć i udawać, że wszystko z nią jest w porządku,
Niestety przy wstawaniu poczujemy bolesne kucie w żołądku.
Z czasem przyzwyczaimy się więc do wygodnego leżenia,
Jednak zamiast barwnego świata, dostrzeżemy tylko kawałek... jego cienia.

Rym o początku

bottom of page